piątek, 27 grudnia 2013

Dziesięć.

Siedzieliśmy z Bartkiem od dwóch godzin przed telewizorem i oglądaliśmy jakieś seriale. Nagle ktoś wszedł do mieszkania. Chyba ten ktoś chciał być cicho, ale mu się nie udało.  Usłyszeliśmy spadającą z komody doniczkę i ciche narzekanie. Poszliśmy razem z Bartkiem do przedpokoju i zapaliliśmy światło.
   - Zibi ? Po to jest światło aby je zapalać, gdy jest ciemno - zauważył Kurek.
   - Chciałem tak po cichutku wejść, aby nikt mnie nie usłyszał - odpowiedział rozmasowując kolano.
   - Pokarz to - zaprowadziłam go do salonu, posadziłam na kanapie i obejrzałam kolano. Poszłam do kuchni po lód i przyłożyłam go do nogi.
   - Miałem taki dobry humor... Jakieś przemeblowanie ? Co tam robi ta komoda ?
   - Ona tam stoi od samego początku.
   - Dobra. Koniec tych smętów ! Wspominałeś, że miałeś taki dobry humor - do salonu przyszedł Bartek z herbatą.
   - A no miałem ! - wyszczerzył się i zaczął pić napój.
   - No więc ? Z jakiego powodu ? - dopytywał Bartek.
   - Aaa... No bo ... No wiecie ....
   - No nie wiemy. Weź przestań owijać w bawełnę tylko nam to powiedz !
   - No dobra. Więc ... Razem z Kamilą postanowiliśmy, że ... że zaczniemy od początku ! - cieszył się, a ja razem z nim, no a Bartek siedział i patrzył się na nas jak na debili.
   - Sorry, ale nie rozumiem ... Aaahaaa ! Czyli, że nie ma tego co było, a jest to co się zaczyna, tak ?
   - Tak Bartek. Zgadza się - uśmiechnęłam się do niego.
   - No. A Kam jutro wychodzi, więc po nią pojadę.
   - A trening ? - spytałam.
   - No proooszęęę. Wymyśl coś. Powiedz, że ... O ! No przecież uderzyłem się i boli mnie kojano...i no.....O! Zwolnienie lekarskie-powiedział uszczęśliwiony Zbyszek.
   - Zapomnij  - powiedziałam obojętnie.
   - No proszęęę ... To dla mnie bardzo ważne. Przecież mamy spędzać ze sobą najwięcej czasu. A ty stawiasz przeszkody - odwróciłam się gwałtownie w jego stronę.
   - Czy to jest szantaż ?!
   - Zwał jak zwał ale ma być skuteczne....
   - Nie będę się tłumaczyć za Ciebie przed trenerem. Chcesz to sam mu to powiedz.
   - A co ty, chcesz żeby rozpętała się trzecia Wojna Światowa ? - zaśmiał się Kurek.
   - Co ? Może powiesz mi, że z trenerem się nienawidzą ?
   - Nie, nie to chciałem powiedzieć. Chodzi o to, że trener by się wkurzył, bo za niedługo gramy mecz przecież.
   - I ty przeciwko mnie . Foch. Jadę na trening  - wstał i wyszedł, ale po chwili wrócił.
   - Przecież już go mieliśmy - usiadł z powrotem na kanapie, siedział i nic nie mówił.
Wstałam i poszłam do łazienki, wróciłam po pięciu minutach, a Zbyszek nadal siedział i nic nie mówił.
  - Masakra... Człowieku, weź się ogarnij. O której ona wychodzi.
  - No rano .
  - Ty ciołku ! A trening jest jutro tylko popołudniowy !
  - O ! No to fajnie !  - ucieszył się.
Resztę czasu spędziliśmy na rozmowie, a później chłopaki poszli do swoich mieszkań.

Następnego dnia:

Obudziłam się ok. siódmej i powoli wykonywałam poranne czynności.Nagle słyszę telefon. Odbieram ,a tam dzwonią ze szpitala......szpitala! Z Kamą jest gorzej... Zbyszek się pewnie załamie...
   - Ale co jej dokładnie sie stało?
   - Straciła przytomność.
   - Będę tam za pół godziny - szybko się rozłączyłam, ubrałam i wybiegłam z domu.
Zamówiłam taksówkę, która po chwili zawiozła mnie do szpitala. Zapłaciłam i podziękowałam kierowcy i szybko wpadłam do budynku.
   - Dzień dobry. Chcę się jak najszybciej skontaktować z doktorem Urbańskim ... Jest on lekarzem prowadzącym mojej przyjaciółki.
   - Pani Kamili Przybylskiej tak ? - kiwnęłam tylko głową - Przepraszam, ale nastąpiła pewna zmiana. Lekarzem prowadzącym jest doktor Jakub Markowski. Znajdzie go pani w gabinecie 101.
Szybko udałam się pod odpowiednie drzwi. Zapukałam i weszłam.
   - Kuba ?
   - Gabi ?
   - Hej. Co się dzieje z Kamilą ? Dostałam telefon, że straciła przytomność...
   - Tak. To wszystko przez zwiększony stres. Ale dzisiaj ją wypiszemy.
   - Jaki stres ???
   - Pielęgniarka mówiła, że był u niej jakiś mężczyzna ...
Analizowałam wszystkie informacje i próbowałam wszystko poskładać w jedną całość. Po minucie wszystko do mnie dotarło. Szybko wstałam i pobiegłam do przyjaciółki. Wpadłam do jej sali i spojrzałam na nią błagalnie.
   - Kamila... Tylko nie mów, że on ...
   - On wrócił ...



Cześć Wam. 
Takim oto dość krótkim epizodem was dzisiaj witam. Rozdziały miały być dodawane co sobotę, ale się teraz akurat nie udało, bo prawie w ogóle nie miałam czasu, ale to się zmieni.
Zakończenie takie trochę tajemnicze, ale wszystkiego się dowiecie.
Nie zanudzam ;) Zapraszamy do czytania i komentowania !
Zibimada & Limonkowa
  

2 komentarze:

  1. Rozkojarzenie i nieogarnięcie Zbyszka mnie powala, serio :-) Nie wiem dlaczego przestałam tu zaglądać, ale już wszystko nadrobiłam i będę na bieżąco ;D Niech Kamila wraca do zdrowia i niech otrząśnie Bartmana . Jestem ciekawa co dalej bo końcówka jak pisałaś, tajemnicza. :> Czekam na następny . / Patrycja :-)

    OdpowiedzUsuń
  2. Zibi taka sierota hahhaha XD ale uroczy jest <3
    Cóż, rozdział jak zawsze super :D Ciekawa jestem co to za ON ;D Tak tajemniczo skończyłaś... Już czekam na kolejny! Mam nadzieję, że wszystko sie ułoży...

    Pozdrawiam i życzę weny :)

    OdpowiedzUsuń