Spojrzałem się na lekarzy z bezradnością i przerażeniem, a oni tylko wyprosili mnie na korytarz. Przeszedłem cały korytarz chyba z dwadzieścia razy. Przecież mówili, ze wszystko będzie dobrze jak się wybudzi. Ona mnie nie pamięta ... W ręku trzymałem telefon, z zamiarem poinformowania Gabi. Ostatecznie stwierdziłem, ze jeszcze tego nie zrobię. Poczekam, aż wyjdą lekarze.
Usiadłem na krzesełku i schowałem głowę w rękach.
- Zbyszek ? - usłyszałem Głos Gabi. Powoli podniosłem głowę, a ona dostrzegła łzy w moich oczach - Co się stało ? - spytała drżącym głosem.
Oczami Gabrysi:
Kiedy tylko zobaczyłam Zbyszka na korytarzu i dostrzegłam, że płakał, wiedziałam, że coś się musiało stać.
- Zbyszek ? ... Co się stało ? - spytałam, a on powoli wstał i stanął naprzeciwko mnie.
- Ona ... Ona mnie nie pamięta ... - nie wierzyłam w to co powiedział - Lekarze wyprosili mnie z sali i siedzą u niej w sali... Mówili, że będzie dobrze, że żadna utrata pamięci jej nie grozi...
Usiadłam na jednym ze szpitalnych krzesełek i patrzyłam się przed siebie.
Z sali wyszli lekarze i podeszli do nas.
- Naprawdę nam przykro. Nie pamięta tych rzeczy co spotkały ja niedawno.
- Mogę do niej wejść ?
- Tak. Oczywiście.
Wytarłam kilka łez, które zdążyły mi spłynąć po policzkach i otworzyłam drzwi. Po cichu weszłam do sali i usiadłam obok jej łóżka.
- Gabi. Jak się cieszę, że w końcu jesteś.
- Ja też się cieszę.
- Mam do Ciebie pytanie. Kim był ten mężczyzna, który tutaj siedział. Wiem, że to Zbigniew Bartman, ale czemu on siedział przy mnie i trzymał mnie za rękę ?
- No, bo wiesz ...
- On mnie uratował, tak ?
- Nie. On ... On jest twoim chłopakiem ...
Wpatrywała się we mnie przez kilka minut, po czym cicho odpowiedziała.
- Przecież ja nie mam chłopaka ...
- Ale to jest prawda. Nie pamiętasz go, bo straciłaś pamięć. ... Jaką rzecz ostatnią pamiętasz ?
- Przyjechałyśmy do Rzeszowa, później ... później ... Boże ja straciłam pamięć, ja nic nie pamiętam. Dlaczego ? - spytała się i spojrzała na mnie zapłakanymi oczami.
- Może opowiem ci najważniejsze momenty jak już mieszkałyśmy w Rzeszowie ? - zgodziła się i zaczęła słuchać. Opowiadałam jej wszystko co się działo, jak poznała Zbyszka, jak zaczęli być ze sobą, jak dostałyśmy pracę. Przypomniałam jej urodziny, pieska, którego dostała od Zibiego i ten wypadek.
- Czyli, Zbigniew Bartman, to mój chłopak. Pracuję w Resovii jako psycholog, znam siatkarzy .... A czy to czasami nie jest żadna bajka ? - uśmiechnęłam się blado w jej kierunku.
- Nie. To jest cała prawda.
- Chciałabym wszystko pamiętać... Mogłabym z nim porozmawiać ?
- Pewnie. Zawołam go...
Wyszłam na korytarz, podeszłam do Zbyszka i poinformowałam go, że Kamila chce z nim porozmawiać. Kiedy drzwi za nim się zamknęły na korytarzu pojawił się Bartek.
- Zibi do mnie dzwonił. Nic nie pamięta ?
- Pamięta mnie i wszystko co się działo, zanim tu przyjechałyśmy.
- A gdzie Zibi ?
- Chciała z nim porozmawiać, więc do niej poszedł.
- Aha. Dzwonił do mnie i kazał mi przywieść album ze zdjęciami...
- Dobry pomysł, ale nie wiem, czy to coś da ...
- Na pewno. Ona jest silna. Da radę i na pewno sobie wszystko przypomni - przytulił mnie.
Z sali, po jakiejś pół godzinie, wyszedł Zbyszek zadowolony i uśmiechnięty.
- I co ?
- Nic. Po tym jak zacząłem jej opowiadać, przypomniała sobie sytuacje, których ani ty, a ni ja jej nie mówiliśmy. Czyli, sytuację z cukrem i wszystko co było z tym związane, aż do obiadu, na który nas zaprosiłyście, imię pieska i to, że dostała go ode mnie na swoje urodziny, i sytuację z basenu - stałam tak na przeciw niego i nie mogłam w to uwierzyć, że jemu się udało coś jej przypomnieć - Powiedziała jeszcze, że ona wierzy i tobie i mi, że jestem jej chłopakiem, ale na razie musi od tego wszystkiego odpocząć.
- Ale jak ty jej to wszystko przypomniałeś ? Co, opisałeś jej pieska, jak wygląda ? - wtrącił swoje pytanie Bartek.
- Miałem trochę zdjęć na telefonie - uśmiechnął się.
- No tak. Zaraz pielęgniarka nas wyprosi, bo kończy się czas odwiedzin, więc może zostawimy jej ten album ? Tutaj jest więcej zdjęć.
- Świetny pomysł. To ja go zaniosę - zgłosił się Zbyszek.
Razem z Bartkiem powoli udaliśmy się do wyjścia. Zbyszek w połowie drogi nas dogonił i razem pojechaliśmy do domu.
-Ej, Zibi może zawiózł byś jej tam pieska tak dla lepszego przypomnienia?
-Ale że co? Teraz? Przecież jest 20 .
-Tak. Dzisiaj. O północy-powiediałam z sarkazmem, ale po chwili dodałam- No przecież to oczywiste że jutro.
-Świetny pomysł, ale jak ja go tam wniosę ?
-Jutro coś wymyślimy. A ty czasem nie miałeś przynieść Kamie jakiejś innej piżamy ?
-A no rzeczywiście. Dzięki Gabi. -uśmiechnął się do mnie -Ale ja już będę leciał. Siemka.
-Hei.-odpowiedziałam równo z Bartkiem.
*Następnego dnia*
-Zbyszek ty chyba miałeś coś wziąc dla Kamy?-zapytałam.
-Po raz kolejny ratujesz mi życie. Dzięki.
Poszedł do sypialni Kamili, wziął piżamę leżącą na łóżku i bezceremonialnie wepchnął ją do torby.
-Możemy ruszać. Acha Gabi nakarmiłaś dzisiaj Miśka ?
-Tak ale niczego nie tknął.
-A propo gdzie on teraz jest ?
-Pewnie gdzieś sie schował. Upodobał sobie tą zabawę i ciągle gdzieś znika.
-Kurde miałem go wziąć dla Kamili ale jest już późno i jutro go jej zawiozę.
Na drodze nie było korków, więc po dziesięciu minutach byliśmy już na miejscu.
*W szpitalu*
-Hei Kama! Jak sie czujesz- zapytał zatroskany Zbychu.
-A dziękuję już lepiej. Masz moją piżamę?
-No pewnie jak mógłbym zapomnieć.
Zgromiłam za to Zibiego wzrokiem. No właśnie jak on mógłby zapomnieć?! Ciekawe ....
-Dobra Gabi pomożesz mi dostać się do toalety żebym sie mogła przebrać?
-Jasne już idziemy.
Gdy pomogłam wydostać sie Kamie z łóżka i posadzić ją na wózek pojechałyśmy z torbą,w której wydawało mi się, że coś tam sie rusza,do toalety.W toalecie po otwarciu torby zauważyłam pewną zmianę. Od kiedy na piżamie może być psia łapa. Wyciągam patrze a tu......Misiek! Taką oto kryjówkę sobie tym razem upodobał.
-Kamila zgadnij co jest w torbie!
-Yyyyy..no może....piżama....?
-No i coś jeszcze..?
-Nie mam pojęcia.
-Misiek! - wyciągnęłam psiaka z torby i pokazałam Kamili, a ten kiedy tylko zobaczył właścicielkę zaczął się cieszyć. Od razu dałam go przyjaciółce, bo chyba bym go nie utrzymała, tak się wiercił.
- Myślałam w nocy ... - powiedziała nagle Kama.
- Coś ci się chyba poprzestawiało. W nocy się śpi, a nie myśli.
- Ja już się chyba wyspałam na zapas - wystawiła mi język.
- No dobra więc ... O czym myślałaś ?
- O Zbyszku .... Naprawdę go kocham co nie ? - już miałam odpowiedzieć, ale ona ciągnęła dalej - Nie odpowiadaj, to było pytanie retoryczne. Co ja mam teraz zrobić ? Wszyscy mówicie, że jesteśmy parą. Ja już też się w tym upewniam. No ale co mam zrobić ?
- Pasujecie do siebie .... Nie wiem Kam. To twoje życie. Szkoda by było gdyby to już był koniec.
- Ja tego nie powiedziałam !
- Dobra, dobra. Zrobisz to, co uważasz za słuszne. Chodźmy już, chłopaki się pewnie niecierpliwią.
- A będę mogła porozmawiać ze Zbyszkiem ? - zatrzymałam się przy drzwiach i odwróciłam w jej stronę.
- To zabrzmiało tak, jakby małe dziecko pytało się mamy czy mu kupi lizaka - zaczęłam się śmiać, a Kamila ze mną.
- Fakt.
Kiedy byłyśmy już w sali nadal nie mogłyśmy przestać się śmiać, a chłopaki patrzyli się na nas jak na idiotki.
- Ok. Wynocha ! - pierwsza odezwała się Kamila, a Zbyszek już prawie był na korytarzu - Nie ty debilu !
- Nieee ??? ... - po chwili ciszy dodał patrząc się na nas - No wynocha ! Nie słyszeliście ??? - razem z Bartkiem w wyśmienitych humorach pojechaliśmy do domu.
No to ten ... :P
Jest dziewiątka :)
Dodaję dzisiaj, bo mam wyśmienity humor z dwóch powodów :D
1. Resovia wygrywa z Indykpolem 3:1 :D
2. Kamil Stoch wygrał dzisiejszy konkurs :D
Oby częściej było tak wspaniale :P
A teraz was już nie zanudzam :) Czytajcie i komentujcie :D
Zibimada & Limonkowa
Zapraszam na kolejny rodział przygód Michała Kubiaka
OdpowiedzUsuńhttp://listy-pisane-wieczorami.blogspot.com/2013/12/ii.html
Pozdrawiam :)
Przepraszam, ze dopiero teraz, ale mnie nie było przez parę dni. ;)
OdpowiedzUsuńTo smutne, że w jednym dniu tracisz coś, co było dla ciebie wszystkim. Pamiętasz dzieciństwo, a nie pamiętasz chłopaka, którego kochasz... I odwrotnie. W jednej chwili tracisz kogoś kogo kochasz, a ta osoba cię nie pamięta... Smutne :(
Pozdrawiam :*