czwartek, 22 sierpnia 2013

Dwa

   -Co to kuźwa było ??! - krzyknęłam.
   -Yyy ... No Zbigniew Bartman ??? - odpowiedziałam pytając jednocześnie.
   -No raczej nie inaczej ! Ale co on robił u nas w mieszkaniu ?!
   -No po cukier przyszedł !
   -I ty mu wierzysz ?! Mi tu coś śmierdzi ... - zamyśliłam się.
   -Ja tam nic nie czuję ...
Popatrzyłam na nią jak na jakąś niedorozwiniętą osobę i wyszłam z kuchni.
Cały wieczór przesiedziałam na kanapie i oglądałam powtórkę meczu Resovii. Rano zrobiłam śniadanie i kawę, chcę ją posłodzić a tu ... Nie ma cukru ! No super po prostu ! Do sklepu nie chciało mi się iść, bo pogoda za oknem na to nie pozwalała i odbierała najmniejsze chęci. No cóż ... Trzeba iść do sąsiada ... Zarzuciłam bluzę na ramiona i chwilę później stałam pod drzwiami Zbyszka i czekałam aż ktoś mi otworzy.
   - No kogo o tej porze niesie ... - dało się usłyszeć zaspany głos, ale nie właściciela ... Kiedy już chciałam się wycofać, drzwi się otworzyły .
   -Yyy ... Przepraszam, ale ... Chyba pomyliłam mieszkanie ...
   -A pani do kogo ? - spytał, ale dość dziwnym głosem ...
   -Do Zbyszka Ba ....
   - A to dobrze pani trafiła - w tym momencie obydwoje nie wytrzymaliśmy i wybuchneliśmy śmiechem.
   -Bartek jestem - podał mi dłoń.
   -Gabrysia - odwzajemniłam uścisk.
   - Jest ślad po tym incydencie ? Jeszcze raz bardzo cię przepraszam ...
   - Nie masz za co. Jest wszystko okej.
   - Napijesz się kawy ? Właśnie robię.
   - Noo ... A z resztą poproszę.
Opowiadaliśmy o sobie przez kilka godzin. Bartek opowiadał mi dużo sytuacji z meczy, treningów itp., a ja się śmiałam do łez. Zibi wstał tylko na chwile, wymamrotał abyśmy byli cicho i poszedł dalej spać. Ok. 12.00 zaczęłam się powoli zbierać, zresztą Bartek też. Z tego wszystkiego prawie zapomniałam o cukrze. Bartek kazał mi się rozgościć. Otwieram szafkę, a tam ???? Trzy opakowania cukru ... Wiedziałam ! Wiedziałam, ze coś było nie tak, ale pozostawiłam to bez komentarza. Złapaliśmy tak dobry kontakt, że zaprosiłam Bartka do siebie. Wchodzimy i od razu słychać rozzłoszczoną Kamilę.
   -Gdzie ty po ten cukier do cholery byłaś ?! W Tesco ?! Czekam na Ciebie i czekam, a ty nawet telefonu ze sobą nie wzięłaś ! No i co ... - biedna Kam ... Znowu zaniemówiła widząc kolejnego siatkarza w naszym mieszkaniu.
   -Bartek, to jest Kamila. Kamila, to Bartek.
   -Cześć - odpowiedział wesoło.
   -Yhm ... Hej - pobiegła do swojego pokoju trzaskając drzwiami, a my wybuchneliśmy śmiechem.
Zrobiłam kolejną kawę, odgrzałam spaghetti i zaniosłam wszystko do salonu. Po zjedzeniu posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Czułam się przy nim tak swobodnie i mimo, że poznałam go kilka godzin temu całkowicie się przed nim otworzyłam.


Oczami Bartka:
  
Nie wierzę. Spędziłem z Nią cały dzień ... Najpierw u Zibiego, później poszliśmy do Niej. Opowiadałem jej różne sytuacje ze Spały, a ona śmiała się z tego do łez. Później zeszliśmy na tematy bardziej takie ... no ... Takie o życiu.  Opowiedziałem jej o moich marzeniach na przyszłość, okazało się, że mamy takie same plany. Sam nie wiem kiedy zleciał nam cały dzień .... Przy niej czas tak szybko leci ... Czasami kiedy Ona zapatrzyła się w ekran telewizora, ja przyglądałem jej się z uwagą. Kilka razy mnie na tym przyłapała. Wtedy uśmiechała się delikatnie i nieśmiało i z powrotem oglądała komedię, która nie wiem o czym w ogóle była i nie znałem jej tytułu . Nie no ... Muszę zacząć działać. Ona mi się cholernie podoba, jest taka inna niż reszta dziewczyn ... i wiem, że ja dla niej też coś znaczę ...


Oczami Gabi:

Co się ze mną dzieje ??? Wpatrywałam się w telewizor, ale i tak nie wiem o czym była ta durna komedia... Wiem jedno ... To On tak na mnie działa. Wiem, że mi się przygląda, bo kilka razy go na tym przyłapałam. Okazało się, ze mamy te same marzenia i plany na przyszłość. W międzyczasie otworzyliśmy wino i prawie całe wypiliśmy. Byłam już śpiąca, ale za wszelką cenę nie chciałam dać tego po sobie poznać, no ale jednak zmęczenie wygrało, bo zasnęłam z głową na ramieniu Bartka. Obudziłam się o ósmej, następnego dnia w swoim pokoju, a obok mnie leżała na poduszce herbaciana róża z liścikiem. Podparłam się na łokciach, wzięłam do ręki liścik ,,Na miły początek dnia. Piękna róża, dla pięknej dziewczyny :* " Uśmiechnęłam się pod nosem i opadłam na poduszkę. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się działo.




No ... Więc ten ... I jest dwójka :)
Miała być wczoraj, ale wieczorem byłam tak padnięta, że nie miałam siły już na nic.
Kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę, bo jutro mnie nie będzie w domu :)
Jeśli jesteś na tym blogu zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Będę wiedzieć, że komuś się to w ogóle podoba :D 
Zibimada :P

1 komentarz:

  1. Jeden przyszedł po cukier który ma w domu ale pretekst zawsze dobry. Kolejnego dnia druga osoba przyszła po cukier ale gdy zobaczyła Bartka i ten zaprosił na kawę to cukier poszedł w odstawkę. Tak miło spędzili czas ze sobą,że trudno im było się rozstać. Róża za miło spędzony dzień dobry pomysł.

    OdpowiedzUsuń