Kolejne dni mijały nam na leniuchowaniu. Każdego wieczoru przychodził Bartek ze Zbyszkiem. Złapaliśmy dobry kontakt. Kamilę i Zibiego ciągnie do siebie jakaś niewidzialna siła, co mnie bardzo cieszy. Z każdym dniem razem z Bartkiem poznajemy siebie. Czuje się przy nim swobodnie i wiem, że mogę mu zaufać, ale ciężko jest żyć obok osoby do której czuje się coś więcej niż przyjaźń, lecz ta osoba o tym nie wie i nigdy się nie dowie ...
Jest późne popołudnie, kiedy szykuję się na kolację z Bartoszem. Miałam się nie zgadzać, ale nie mogłam mu odmówić.
- Kama ! Wychodzę ! - krzyknęłam do przyjaciółki.
-Yhm... miłego wieczoru.
-Dzięki. Pa.
Zeszłam na dół i skierowałam się do auta Bartka. Przywitaliśmy się buziakiem w policzek i ruszyliśmy do restauracji. Wybrał kuchnię włoską, to co lubię najbardziej. Udaliśmy się do zarezerwowanego stolika, kelner nalał nam białego wina, a my złożyliśmy zamówienie. Zamówiliśmy jakąś lasagne, a na deser sorbet czekoladowy. Rozmawialiśmy i dużo się śmialiśmy. Bartek w pewnej chwili spoważniał.
-W porządku ? - spytałam.
-Tak ... Nie ... To znaczy nie wiem - zaczął się jąkać - Chyba muszę Ci coś powiedzieć, ale nie wiem jak zacząć ...
-Najlepiej od początku ...
Wziął głęboki wdech i zaczął mówić.
-Kiedy tamtego dnia na siebie wpadliśmy ... No ... Spodobałaś mi się i to bardzo ... Wypytałem Zibiego o Ciebie, bo domyśliłem się że mieszkasz w tym samym bloku co on. Nie znałem Cię, ale bardzo chciałem poznać. Ten cukier ... Tu chodziło o to żeby dowiedzieć się czegoś o Tobie, ale nie mogłem tego zrobić ja więc Zibi zaproponował pomoc... No i poszedł tam i wiesz co było dalej .... Następnego dnia jak zobaczyłem Cię przed drzwiami, to chciałem Ci to powiedzieć, ale wiedziałem, że jest za wcześnie, bo w ogóle się nie znamy ... Ale już dłużej nie mogę tego ukrywać ... Podobasz mi się, imponujesz mi ... charakterem, podejściem do życia ... No po prostu wszystkim. Długo myślałem czy ty coś w ogóle do mnie czujesz ... I jeśli rozwalę tą przyjaźń budowaną już ponad dwa tygodnie to od razu Cię przepraszam, ale ... - nie dałam mu skończyć.
-Kochasz mnie ? - nie wytrzymałam, a on tylko kiwnął głową na znak potwierdzenia - No to teraz ty mnie posłuchaj... Cały czas, od tamtego zdarzenia myślę o Tobie ... Ale bałam się, ze jeśli Ci to powiem to mnie wyśmiejesz i weźmiesz za jakąś napaloną fankę ... Stwierdziłam, że lepiej będzie jeśli ci tego nigdy nie powiem, ale po tym co usłyszałam od Ciebie, to właśnie Ci to mówię... Ok. Nie będę przedłużać. Skoro ty mnie kochasz, a ja Cię też to co z tego wynika ??? - spuścił głowę, ale po chwili szybko ją podniósł i wpatrywał się we mnie tymi swoimi dużymi oczami.
-Powiedziałaś, że mnie kochasz ???
-No... Chyba tak - zażartowałam - No tak. Powiedziałam to.
-To chyba sen ... Gabi ... Ja ... Nie wierzę... Muszę Cię o coś spytać. Zostaniesz moją dziewczyną ???
-Za szybko Panie Kurek, za szybko ... Oczywiście, ze zostanę, a ty co myślałeś ???
-Naprawdę ??? Boże... Jestem najszczęśliwszym facetem na Ziemi... Bałem się tej rozmowy, myślałem, ze mnie odrzucisz, a ty ... - nie wytrzymałam i podeszłam do tej gaduły. Pocałowałam go, a on odwzajemnij pocałunek - Kocham Cię.
-Ja Ciebie też.
W tym samym czasie u Kamili:
Siedzę sobie przed laptopem i przeglądam facebook'a , gdy nagle ktoś wali do drzwi.
-No już idę ! Pali się ?! Jak to ty Gaba zapomniałaś kluczy to Cię zabiję ! - otwieram drzwi, a przed nimi stoi Zbyszek.
-Cześć.
-Cześć. Przepraszam za te słowa, ale myślałam, że to Gabi ...
-A skoro to nie ona, tylko ja ... To mnie nie zabijesz ??? No wiesz, cała kariera przede mną. Jestem młody, przystojny, utalentowany ...
-Dobra, dobra - powiedziałam ze śmiechem - Wchodzisz czy nie ?
-A na pewno nic mi nie zrobisz ??
-Tak. Na pewno.
Dopiero po mojej obietnicy wszedł do środka. Rozgościł się w salonie, a ja poszłam za nim.
-Napijesz się czegoś ?
-Może soku.
Poszłam do kuchni nalać do szklanek sok pomarańczowy i zaniosłam go do salonu.
-Kurki jeszcze nie wrócili ? - spytał.
- Że hę ... ???
-To ty tego nie widzisz ??? Ewidentnie ich do siebie ciągnie, ale oboje boją się wyznać przed sobą swoich uczuć ... No nie zauważyłaś tego ???
-Zauważyłam... Może trzeba im w tym pomóc ??? Jakoś ich do siebie zbliżyć, czy coś ...
-Może... Poczekajmy, aż wrócą z tej kolacji .... A tak poza tym to co u Ciebie słychać w ogóle ?
-Dobrze ... A u Ciebie ?
On w tym czasie przyglądał się zdjęciu stojącemu na komodzie, na którym byłam ja i Hubert.
-To twój chłopak ?
-Nie. To Hubert. Brat Gabi ...
-Ahm ... Boże Kamila . Co ty do mnie czujesz ???
Zaskoczył mnie tym pytaniem. Wpatrywaliśmy się w siebie przez chwilę, a ja nie wiedziałam co odpowiedzieć...
-Yyy ... No... A czy to aż tak widać, że coś do Ciebie czuje ? - potwierdził kiwnięciem głowy - No więc ... Sama nie wiem ... To na pewno nie przyjaźń, raczej coś więcej, ale my nigdy nie będziemy mogli być razem ! -prawie krzyknęłam, a kiedy spotkałam się z jego pytającym spojrzeniem, kontynuowałam - Ja nie jestem taka jak Gabi ... Ona pochodzi z bogatej rodziny, jest ładna, każdy ją chce ... A ja ??? Jestem zwykłą dziewczyną, która mieszkała w Katowicach i nie miała w domu za dobrze... Dopiero dzięki Gabi ... Ona mi pokazała jakie piękne jest życie, pomogła mi dostrzegać w nim piękne chwile... Cieszyć się nim po prostu ... Jej rodzice traktowali mnie jak córką, a brat jak siostrę. Zawsze jestem u nich mile widziana... Ale to nie zmienia faktu, ze możemy być razem... Co powiedzą ludzie ???
-Nie obchodzi mnie zdanie innych ... Dla mnie jesteś ważna TY. Nie przeszkadza mi to, że nie jesteś bogata, tu chodzi o to co masz w środku ...
-A co jeśli będą Cię wypytywać kim jestem. Co im odpowiesz ?
-Że jesteś moją dziewczyną.
-Nie wiem, Zbyszek ... Może masz rację ... Ale znamy się tak krótko ...
-Dam Ci czas i poczekam ile tylko będziesz chciała - pocałował mnie w czoło i wstał - Pójdę już. Dobranoc.
-Przyjdziesz jutro ???
-Będę tu codziennie.
I wyszedł. Tak po prostu sobie wyszedł, a mnie zostawił z mętlikiem w głowie. Ja już sama nie wiedziałam co mam robić. Doszłam do wniosku, że jutro porozmawiam z Gabi. Ona na pewno mi doradzi co powinnam zrobić...
Oczami Bartka:
-Nie jest Ci zimno ? Idziemy już tak dobre dwie godziny.
-Nie. Tylko nogi mnie trochę bolą.
-Yhm... I, że ja mam ci uwierzyć ??? Masz - dałem jej swoją marynarkę, a ona się nią mocno owinęła - I kto mówił, ze nie jest mu zimno ??? - spytałem ze śmiechem.
-Oj dobra no ... Wejdziesz na herbatę ? Tak na rozgrzanie ?
-Chyba nie. Rano mam trening, a jest już dosyć późno.
-No tak... A wpadniesz po treningu ??
-Oczywiście... Śpij dobrze i śnij o mnie.
-Tak jest - odpowiedziała śmiejąc się.
Pocałowałem ją i przytuliłem.
-Ej... Miśku. Jutro się zobaczymy, a ty się ze mną żegnasz jakbyś miał gdzieś wyjeżdżać.
-No cóż... Musisz się do tego przyzwyczaić. No już . Zmykaj, bo się rozchorujesz.
-Yhm. To do jutra.
-Pa. - ostatni raz ją pocałowałem i wgoniłem do klatki, a sam poszedłem w stronę swojego mieszkania. Nadal nie wierzę, ze to dzieje się naprawdę. Jestem teraz mega szczęśliwy, bo mam kobietę którą kocham przy sobie.
Przeeepraszam ... Rozdział miał być dodany wcześniej, ale jakoś tak wyszło ... Nie wiem kiedy pojawi się czwórka, ale na pewno nie jutro, bo wyjeżdżam. Myślę, że do piątku się wyrobię, ale nic nie obiecuję.
Czytam = Komentuje
Dla Was to tylko napisanie kilku słów co sądzicie o opowiadaniu, a dla mnie każdy komentarz, każda uwaga znaczy wiele. Dlatego pod tym postem miło by było zobaczyć chociaż kilka komentarzy...
Czy wymagam zbyt wiele ???
Zibimada :)
wtorek, 27 sierpnia 2013
czwartek, 22 sierpnia 2013
Dwa
-Co to kuźwa było ??! - krzyknęłam.
-Yyy ... No Zbigniew Bartman ??? - odpowiedziałam pytając jednocześnie.
-No raczej nie inaczej ! Ale co on robił u nas w mieszkaniu ?!
-No po cukier przyszedł !
-I ty mu wierzysz ?! Mi tu coś śmierdzi ... - zamyśliłam się.
-Ja tam nic nie czuję ...
Popatrzyłam na nią jak na jakąś niedorozwiniętą osobę i wyszłam z kuchni.
Cały wieczór przesiedziałam na kanapie i oglądałam powtórkę meczu Resovii. Rano zrobiłam śniadanie i kawę, chcę ją posłodzić a tu ... Nie ma cukru ! No super po prostu ! Do sklepu nie chciało mi się iść, bo pogoda za oknem na to nie pozwalała i odbierała najmniejsze chęci. No cóż ... Trzeba iść do sąsiada ... Zarzuciłam bluzę na ramiona i chwilę później stałam pod drzwiami Zbyszka i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- No kogo o tej porze niesie ... - dało się usłyszeć zaspany głos, ale nie właściciela ... Kiedy już chciałam się wycofać, drzwi się otworzyły .
-Yyy ... Przepraszam, ale ... Chyba pomyliłam mieszkanie ...
-A pani do kogo ? - spytał, ale dość dziwnym głosem ...
-Do Zbyszka Ba ....
- A to dobrze pani trafiła - w tym momencie obydwoje nie wytrzymaliśmy i wybuchneliśmy śmiechem.
-Bartek jestem - podał mi dłoń.
-Gabrysia - odwzajemniłam uścisk.
- Jest ślad po tym incydencie ? Jeszcze raz bardzo cię przepraszam ...
- Nie masz za co. Jest wszystko okej.
- Napijesz się kawy ? Właśnie robię.
- Noo ... A z resztą poproszę.
Opowiadaliśmy o sobie przez kilka godzin. Bartek opowiadał mi dużo sytuacji z meczy, treningów itp., a ja się śmiałam do łez. Zibi wstał tylko na chwile, wymamrotał abyśmy byli cicho i poszedł dalej spać. Ok. 12.00 zaczęłam się powoli zbierać, zresztą Bartek też. Z tego wszystkiego prawie zapomniałam o cukrze. Bartek kazał mi się rozgościć. Otwieram szafkę, a tam ???? Trzy opakowania cukru ... Wiedziałam ! Wiedziałam, ze coś było nie tak, ale pozostawiłam to bez komentarza. Złapaliśmy tak dobry kontakt, że zaprosiłam Bartka do siebie. Wchodzimy i od razu słychać rozzłoszczoną Kamilę.
-Gdzie ty po ten cukier do cholery byłaś ?! W Tesco ?! Czekam na Ciebie i czekam, a ty nawet telefonu ze sobą nie wzięłaś ! No i co ... - biedna Kam ... Znowu zaniemówiła widząc kolejnego siatkarza w naszym mieszkaniu.
-Bartek, to jest Kamila. Kamila, to Bartek.
-Cześć - odpowiedział wesoło.
-Yhm ... Hej - pobiegła do swojego pokoju trzaskając drzwiami, a my wybuchneliśmy śmiechem.
Zrobiłam kolejną kawę, odgrzałam spaghetti i zaniosłam wszystko do salonu. Po zjedzeniu posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Czułam się przy nim tak swobodnie i mimo, że poznałam go kilka godzin temu całkowicie się przed nim otworzyłam.
Oczami Bartka:
Nie wierzę. Spędziłem z Nią cały dzień ... Najpierw u Zibiego, później poszliśmy do Niej. Opowiadałem jej różne sytuacje ze Spały, a ona śmiała się z tego do łez. Później zeszliśmy na tematy bardziej takie ... no ... Takie o życiu. Opowiedziałem jej o moich marzeniach na przyszłość, okazało się, że mamy takie same plany. Sam nie wiem kiedy zleciał nam cały dzień .... Przy niej czas tak szybko leci ... Czasami kiedy Ona zapatrzyła się w ekran telewizora, ja przyglądałem jej się z uwagą. Kilka razy mnie na tym przyłapała. Wtedy uśmiechała się delikatnie i nieśmiało i z powrotem oglądała komedię, która nie wiem o czym w ogóle była i nie znałem jej tytułu . Nie no ... Muszę zacząć działać. Ona mi się cholernie podoba, jest taka inna niż reszta dziewczyn ... i wiem, że ja dla niej też coś znaczę ...
Oczami Gabi:
Co się ze mną dzieje ??? Wpatrywałam się w telewizor, ale i tak nie wiem o czym była ta durna komedia... Wiem jedno ... To On tak na mnie działa. Wiem, że mi się przygląda, bo kilka razy go na tym przyłapałam. Okazało się, ze mamy te same marzenia i plany na przyszłość. W międzyczasie otworzyliśmy wino i prawie całe wypiliśmy. Byłam już śpiąca, ale za wszelką cenę nie chciałam dać tego po sobie poznać, no ale jednak zmęczenie wygrało, bo zasnęłam z głową na ramieniu Bartka. Obudziłam się o ósmej, następnego dnia w swoim pokoju, a obok mnie leżała na poduszce herbaciana róża z liścikiem. Podparłam się na łokciach, wzięłam do ręki liścik ,,Na miły początek dnia. Piękna róża, dla pięknej dziewczyny :* " Uśmiechnęłam się pod nosem i opadłam na poduszkę. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się działo.
No ... Więc ten ... I jest dwójka :)
Miała być wczoraj, ale wieczorem byłam tak padnięta, że nie miałam siły już na nic.
Kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę, bo jutro mnie nie będzie w domu :)
Jeśli jesteś na tym blogu zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Będę wiedzieć, że komuś się to w ogóle podoba :D
Zibimada :P
-Yyy ... No Zbigniew Bartman ??? - odpowiedziałam pytając jednocześnie.
-No raczej nie inaczej ! Ale co on robił u nas w mieszkaniu ?!
-No po cukier przyszedł !
-I ty mu wierzysz ?! Mi tu coś śmierdzi ... - zamyśliłam się.
-Ja tam nic nie czuję ...
Popatrzyłam na nią jak na jakąś niedorozwiniętą osobę i wyszłam z kuchni.
Cały wieczór przesiedziałam na kanapie i oglądałam powtórkę meczu Resovii. Rano zrobiłam śniadanie i kawę, chcę ją posłodzić a tu ... Nie ma cukru ! No super po prostu ! Do sklepu nie chciało mi się iść, bo pogoda za oknem na to nie pozwalała i odbierała najmniejsze chęci. No cóż ... Trzeba iść do sąsiada ... Zarzuciłam bluzę na ramiona i chwilę później stałam pod drzwiami Zbyszka i czekałam aż ktoś mi otworzy.
- No kogo o tej porze niesie ... - dało się usłyszeć zaspany głos, ale nie właściciela ... Kiedy już chciałam się wycofać, drzwi się otworzyły .
-Yyy ... Przepraszam, ale ... Chyba pomyliłam mieszkanie ...
-A pani do kogo ? - spytał, ale dość dziwnym głosem ...
-Do Zbyszka Ba ....
- A to dobrze pani trafiła - w tym momencie obydwoje nie wytrzymaliśmy i wybuchneliśmy śmiechem.
-Bartek jestem - podał mi dłoń.
-Gabrysia - odwzajemniłam uścisk.
- Jest ślad po tym incydencie ? Jeszcze raz bardzo cię przepraszam ...
- Nie masz za co. Jest wszystko okej.
- Napijesz się kawy ? Właśnie robię.
- Noo ... A z resztą poproszę.
Opowiadaliśmy o sobie przez kilka godzin. Bartek opowiadał mi dużo sytuacji z meczy, treningów itp., a ja się śmiałam do łez. Zibi wstał tylko na chwile, wymamrotał abyśmy byli cicho i poszedł dalej spać. Ok. 12.00 zaczęłam się powoli zbierać, zresztą Bartek też. Z tego wszystkiego prawie zapomniałam o cukrze. Bartek kazał mi się rozgościć. Otwieram szafkę, a tam ???? Trzy opakowania cukru ... Wiedziałam ! Wiedziałam, ze coś było nie tak, ale pozostawiłam to bez komentarza. Złapaliśmy tak dobry kontakt, że zaprosiłam Bartka do siebie. Wchodzimy i od razu słychać rozzłoszczoną Kamilę.
-Gdzie ty po ten cukier do cholery byłaś ?! W Tesco ?! Czekam na Ciebie i czekam, a ty nawet telefonu ze sobą nie wzięłaś ! No i co ... - biedna Kam ... Znowu zaniemówiła widząc kolejnego siatkarza w naszym mieszkaniu.
-Bartek, to jest Kamila. Kamila, to Bartek.
-Cześć - odpowiedział wesoło.
-Yhm ... Hej - pobiegła do swojego pokoju trzaskając drzwiami, a my wybuchneliśmy śmiechem.
Zrobiłam kolejną kawę, odgrzałam spaghetti i zaniosłam wszystko do salonu. Po zjedzeniu posiłku siedzieliśmy i rozmawialiśmy na różne tematy. Czułam się przy nim tak swobodnie i mimo, że poznałam go kilka godzin temu całkowicie się przed nim otworzyłam.
Oczami Bartka:
Nie wierzę. Spędziłem z Nią cały dzień ... Najpierw u Zibiego, później poszliśmy do Niej. Opowiadałem jej różne sytuacje ze Spały, a ona śmiała się z tego do łez. Później zeszliśmy na tematy bardziej takie ... no ... Takie o życiu. Opowiedziałem jej o moich marzeniach na przyszłość, okazało się, że mamy takie same plany. Sam nie wiem kiedy zleciał nam cały dzień .... Przy niej czas tak szybko leci ... Czasami kiedy Ona zapatrzyła się w ekran telewizora, ja przyglądałem jej się z uwagą. Kilka razy mnie na tym przyłapała. Wtedy uśmiechała się delikatnie i nieśmiało i z powrotem oglądała komedię, która nie wiem o czym w ogóle była i nie znałem jej tytułu . Nie no ... Muszę zacząć działać. Ona mi się cholernie podoba, jest taka inna niż reszta dziewczyn ... i wiem, że ja dla niej też coś znaczę ...
Oczami Gabi:
Co się ze mną dzieje ??? Wpatrywałam się w telewizor, ale i tak nie wiem o czym była ta durna komedia... Wiem jedno ... To On tak na mnie działa. Wiem, że mi się przygląda, bo kilka razy go na tym przyłapałam. Okazało się, ze mamy te same marzenia i plany na przyszłość. W międzyczasie otworzyliśmy wino i prawie całe wypiliśmy. Byłam już śpiąca, ale za wszelką cenę nie chciałam dać tego po sobie poznać, no ale jednak zmęczenie wygrało, bo zasnęłam z głową na ramieniu Bartka. Obudziłam się o ósmej, następnego dnia w swoim pokoju, a obok mnie leżała na poduszce herbaciana róża z liścikiem. Podparłam się na łokciach, wzięłam do ręki liścik ,,Na miły początek dnia. Piękna róża, dla pięknej dziewczyny :* " Uśmiechnęłam się pod nosem i opadłam na poduszkę. Nadal nie mogłam uwierzyć w to co się działo.
No ... Więc ten ... I jest dwójka :)
Miała być wczoraj, ale wieczorem byłam tak padnięta, że nie miałam siły już na nic.
Kolejny rozdział w sobotę lub niedzielę, bo jutro mnie nie będzie w domu :)
Jeśli jesteś na tym blogu zostaw po sobie ślad w postaci komentarza :) Będę wiedzieć, że komuś się to w ogóle podoba :D
Zibimada :P
niedziela, 18 sierpnia 2013
Jeden
Kolejnego dnia obudziłam się niewyspana i obolała. Wstałam powoli z łóżka i poszłam do kuchni, gdzie zastałam Kamilę.
-Hej. Jak się spało ? - spytała radośnie.
-Źle ... A tobie co ? Widok Ciebie o ósmej rano i to takiej wesołej jest naprawdę dziwny.
-Hahaha ! Ale śmieszne ... Po prostu. Nowe miasto, nowi ludzie ... Chce się żyć !
- Yhm... Rozumiem. Dasz mi kawy ?
Po wypiciu czarnego płynu od razu poczułam się lepiej. Ale co się dziwić ? Jeśli spałam tylko niecałe trzy godziny. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Cały czas myślałam o Nim. Te jego oczy, w ogóle on ! Zobaczyć go i zamienić z nim słowo ... Jest taki opiekuńczy. .. Ciekawe czy się jeszcze kiedyś spotkamy i porozmawiamy ... Nie ! Gabi ! Uspokój się ! O czym ty myślisz ?! Przecież on jest zawodowym siatkarzem ! Nie będzie sobie zaprzątał głowy jakąś dziewczyną, której przywalił drzwiami!
Oczami Bartka:
Kolejny trening i opiernicz od trenera. Cały czas o niej myślę, że nie mogę skupić się na treningach. Skoro szła do tego bloku i mówiła, że w mieszkaniu czeka na nią przyjaciółka ... Koniecznie muszę porozmawiać z Zibim.
-Zbychu !!! - wydarłem się na całą salę w poszukiwaniu przyjaciela.
-Czego drzesz japę debilu ! Stoję obok Ciebie !
Odwróciłem się i ... rzeczywiście ! Zibi Bartman stoi obok mnie .
-Sorry ... Mam sprawę. Czy przypadkiem do bloku, w którym mieszkasz nie wprowadziła się jakaś dziewczyna ? - Widząc jego pytające spojrzenie kontynuowałem - Taka wysoka niebieskooka blondynka ... - Dalej tępo się na mnie patrzył. Ach ... On to musi znać każdy szczegół - Jak wczoraj od Ciebie wychodziłem, to przywaliłem takiej dziewczynie drzwiami. No i wiesz przepraszałem i takie tam, a ona powiedziała, że w mieszkaniu czeka na nią przyjaciółka i się spieszy...
-O ! Widziałem jakieś dwie nowe dziewczyny wczoraj wieczorem jak siedziałem na balkonie !
-Serio ? Była tam taka wysoka blondynka ? - spytałem z nadzieją w głosie.
- Czy wysoka to nie wiem, ale blondynka ... Ale zaraz zaraz ... Czemu Cię to tak interesuje ?
- No .... - gdy wymyślałem jakąś sensowną odpowiedź, podbiegł do nas Igła.
- Ej chłopaki ! Koniec treningu ! Trener powiedział, że nie ma dla nas siły i ma nas dosyć i kazał iść do domu ! - cieszył się libero.
- Super ! Bartek ? Idziemy do baru na jakieś piwo ?
- Jaa ... Nie, nie mogę. Muszę coś załatwić. - I wyleciałem z sali do szatni, aby jak najszybciej być w domu.
Oczami Gabi:
Błogie lenistwo. To jest to. Cały dzień przed telewizorem i wygłupianie się z najlepszą przyjaciółką. W końcu nie wytrzymała i zrobiła mini przesłuchanie.
- Gaba ? A co ty taka uchachana wróciłaś wczoraj do domu jak byłaś po zakupy na obiad ? Hm ... ?
- Co ? Wydawało ci się. Po prostu ... Cieszyłam się z nowego miejsca ... Tyle...
-Taa... A ja znam osobiście Bartka Kurka. Dobry żart. Nie wierzę ci ... No ... To co teraz oglądamy ?
A ja siedziałam na kanapie i w głowie miałam dwa słowa Bartek Kurek... Co się ze mną dzieje ?! On już na pewno mnie nie pamięta. Poza tym . Nie wie jak mam na imię, nie ma mojego telefonu i nie wie gdzie mieszkam. W sumie ... Co do tego ostatniego mogę się mylić. Na pewno się domyślił, że mieszkam w tym bloku ... Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę ! - zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi.
Szybkim ruchem otworzyłam je, nie myśląc nawet kogo za nimi zastanę.
-Cześć.
- H..hej... - powiedziałam drżącym głosem.
- Zibi jestem - przedstawił się i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Gabrysia. Miło mi - mówiłam już trochę opanowanym głosem.
- Masz może pożyczyć cukier ? Skończył mi się, a mam gościa i nie ma nawet do kawy.
- Jasne wejdź. - zaprosiłam go gestem ręki, a sama w ciągłym szoku udałam się do kuchni.
Powoli wykonywałam każdą czynność, a nasz gość uważnie mi się przyglądał, co mnie trochę krępowało.
- Gabi ! Co ty robisz ? Kto przyszedł ?! - wydarła się z salonu Kamila.
Wpadła do kuchni i stanęła jak wryta .
- To jest moja przyjaciółka Kamila, a to jest Zbyszek nasz ... - zacięłam się.
- Sąsiad z góry - uśmiechnął się. No nic ... Dzięki za cukier. Miło było poznać. Hej.
- Cześć - odpowiedziałyśmy równocześnie, a po chwili usłyszałyśmy odgłos zamykanych drzwi.
Oczami Bartka:
- I co ? I co ? - dopytywałem kiedy Zibi pojawił się w mieszkaniu.
-Więc ... Są dwie... Gabrysia i Kamila, a ta pierwsza, to ta na którą wpadłeś. No i musze ci powiedzieć, ze masz gust - wyszczerzył się.
-Przecież ja jej w ogóle nie znam. ... I co jeszcze ?
- No... Były w niemałym szoku jak mnie zobaczyły... No bo nie codziennie do twojego mieszkania przychodzi Zbigniew Bartman z pytaniem czy masz pożyczyć cukier.
-Cukier ???
-Noo ... Musiałem przecież coś wymyślić. Przecież nie poszedł bym tam i powiedział prosto z mostu tej dziewczynie, że nieźle namąciła mojemu przyjacielowi w głowie. - zaśmiał się - Dobra skup się. Trzeba coś wymyślić żeby je bliżej poznać.
I tak zleciał nam cały wieczór ... W sumie i tak nic sensownego nie przyszło nam do głowy, bo akurat na Polsacie Sport leciała powtórka naszego wygranego meczu. No i jak tu go nie obejrzeć i nie zobaczyć siebie samego w akcji ...
No i mamy jedyneczkę ! ;P
Zapraszam do czytania i ... Komentowania :D
Kolejny rozdział ... Jak wszystko pójdzie dobrze to jutro, a jak nie to za dwa dni :)
Pozdrawiam.
Zibimada :*
-Hej. Jak się spało ? - spytała radośnie.
-Źle ... A tobie co ? Widok Ciebie o ósmej rano i to takiej wesołej jest naprawdę dziwny.
-Hahaha ! Ale śmieszne ... Po prostu. Nowe miasto, nowi ludzie ... Chce się żyć !
- Yhm... Rozumiem. Dasz mi kawy ?
Po wypiciu czarnego płynu od razu poczułam się lepiej. Ale co się dziwić ? Jeśli spałam tylko niecałe trzy godziny. Dlaczego ? Odpowiedź jest prosta. Cały czas myślałam o Nim. Te jego oczy, w ogóle on ! Zobaczyć go i zamienić z nim słowo ... Jest taki opiekuńczy. .. Ciekawe czy się jeszcze kiedyś spotkamy i porozmawiamy ... Nie ! Gabi ! Uspokój się ! O czym ty myślisz ?! Przecież on jest zawodowym siatkarzem ! Nie będzie sobie zaprzątał głowy jakąś dziewczyną, której przywalił drzwiami!
Oczami Bartka:
Kolejny trening i opiernicz od trenera. Cały czas o niej myślę, że nie mogę skupić się na treningach. Skoro szła do tego bloku i mówiła, że w mieszkaniu czeka na nią przyjaciółka ... Koniecznie muszę porozmawiać z Zibim.
-Zbychu !!! - wydarłem się na całą salę w poszukiwaniu przyjaciela.
-Czego drzesz japę debilu ! Stoję obok Ciebie !
Odwróciłem się i ... rzeczywiście ! Zibi Bartman stoi obok mnie .
-Sorry ... Mam sprawę. Czy przypadkiem do bloku, w którym mieszkasz nie wprowadziła się jakaś dziewczyna ? - Widząc jego pytające spojrzenie kontynuowałem - Taka wysoka niebieskooka blondynka ... - Dalej tępo się na mnie patrzył. Ach ... On to musi znać każdy szczegół - Jak wczoraj od Ciebie wychodziłem, to przywaliłem takiej dziewczynie drzwiami. No i wiesz przepraszałem i takie tam, a ona powiedziała, że w mieszkaniu czeka na nią przyjaciółka i się spieszy...
-O ! Widziałem jakieś dwie nowe dziewczyny wczoraj wieczorem jak siedziałem na balkonie !
-Serio ? Była tam taka wysoka blondynka ? - spytałem z nadzieją w głosie.
- Czy wysoka to nie wiem, ale blondynka ... Ale zaraz zaraz ... Czemu Cię to tak interesuje ?
- No .... - gdy wymyślałem jakąś sensowną odpowiedź, podbiegł do nas Igła.
- Ej chłopaki ! Koniec treningu ! Trener powiedział, że nie ma dla nas siły i ma nas dosyć i kazał iść do domu ! - cieszył się libero.
- Super ! Bartek ? Idziemy do baru na jakieś piwo ?
- Jaa ... Nie, nie mogę. Muszę coś załatwić. - I wyleciałem z sali do szatni, aby jak najszybciej być w domu.
Oczami Gabi:
Błogie lenistwo. To jest to. Cały dzień przed telewizorem i wygłupianie się z najlepszą przyjaciółką. W końcu nie wytrzymała i zrobiła mini przesłuchanie.
- Gaba ? A co ty taka uchachana wróciłaś wczoraj do domu jak byłaś po zakupy na obiad ? Hm ... ?
- Co ? Wydawało ci się. Po prostu ... Cieszyłam się z nowego miejsca ... Tyle...
-Taa... A ja znam osobiście Bartka Kurka. Dobry żart. Nie wierzę ci ... No ... To co teraz oglądamy ?
A ja siedziałam na kanapie i w głowie miałam dwa słowa Bartek Kurek... Co się ze mną dzieje ?! On już na pewno mnie nie pamięta. Poza tym . Nie wie jak mam na imię, nie ma mojego telefonu i nie wie gdzie mieszkam. W sumie ... Co do tego ostatniego mogę się mylić. Na pewno się domyślił, że mieszkam w tym bloku ... Moje rozmyślenia przerwał dzwonek do drzwi.
-Ja otworzę ! - zerwałam się z łóżka i pobiegłam do drzwi.
Szybkim ruchem otworzyłam je, nie myśląc nawet kogo za nimi zastanę.
-Cześć.
- H..hej... - powiedziałam drżącym głosem.
- Zibi jestem - przedstawił się i wyciągnął dłoń w moim kierunku.
- Gabrysia. Miło mi - mówiłam już trochę opanowanym głosem.
- Masz może pożyczyć cukier ? Skończył mi się, a mam gościa i nie ma nawet do kawy.
- Jasne wejdź. - zaprosiłam go gestem ręki, a sama w ciągłym szoku udałam się do kuchni.
Powoli wykonywałam każdą czynność, a nasz gość uważnie mi się przyglądał, co mnie trochę krępowało.
- Gabi ! Co ty robisz ? Kto przyszedł ?! - wydarła się z salonu Kamila.
Wpadła do kuchni i stanęła jak wryta .
- To jest moja przyjaciółka Kamila, a to jest Zbyszek nasz ... - zacięłam się.
- Sąsiad z góry - uśmiechnął się. No nic ... Dzięki za cukier. Miło było poznać. Hej.
- Cześć - odpowiedziałyśmy równocześnie, a po chwili usłyszałyśmy odgłos zamykanych drzwi.
Oczami Bartka:
- I co ? I co ? - dopytywałem kiedy Zibi pojawił się w mieszkaniu.
-Więc ... Są dwie... Gabrysia i Kamila, a ta pierwsza, to ta na którą wpadłeś. No i musze ci powiedzieć, ze masz gust - wyszczerzył się.
-Przecież ja jej w ogóle nie znam. ... I co jeszcze ?
- No... Były w niemałym szoku jak mnie zobaczyły... No bo nie codziennie do twojego mieszkania przychodzi Zbigniew Bartman z pytaniem czy masz pożyczyć cukier.
-Cukier ???
-Noo ... Musiałem przecież coś wymyślić. Przecież nie poszedł bym tam i powiedział prosto z mostu tej dziewczynie, że nieźle namąciła mojemu przyjacielowi w głowie. - zaśmiał się - Dobra skup się. Trzeba coś wymyślić żeby je bliżej poznać.
I tak zleciał nam cały wieczór ... W sumie i tak nic sensownego nie przyszło nam do głowy, bo akurat na Polsacie Sport leciała powtórka naszego wygranego meczu. No i jak tu go nie obejrzeć i nie zobaczyć siebie samego w akcji ...
No i mamy jedyneczkę ! ;P
Zapraszam do czytania i ... Komentowania :D
Kolejny rozdział ... Jak wszystko pójdzie dobrze to jutro, a jak nie to za dwa dni :)
Pozdrawiam.
Zibimada :*
sobota, 17 sierpnia 2013
Prolog
- Kamila ! No ile można na Ciebie czekać ! - chodziłam zdenerwowana po całym salonie.
- No przecież i tak jedziemy autem ! Czego się wkurzasz ?! - powoli schodziła na dół.
- Nie no spoko. Tylko przypominam Ci, że Hubert nas zawozi !
- Twój braciszek mnie lubi. Mi wszystko wybaczy.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i wyszłam z jej rodzinnego domu. Skierowałam się szybko do auta Huberta i rozsiadłam wygodnie na miejscu pasażera. Na Kamę czekaliśmy jeszcze jakieś 10 minut. W wesołych humorach udaliśmy się w drogę do Rzeszowa.
- Kama ? A ty co będziesz studiować ? - spytał mój brat.
- Psychologię. Miałam iść na dziennikarstwo, ale jednak wybrałam psychologię. Zawsze mnie to kręciło - zaczęła nawijać jak szalona.
- Brat ? Zatrzymasz się na Orlenie ? Potrzebuję kofeiny.
- Ok. Mówisz i masz.
Kupiłam trzy kawy i jakieś batony. Wróciłam do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Z Katowic do Rzeszowa wcale nie jest daleko. Jechaliśmy ponad 2 godziny. Hubert bez problemu znalazł ulicę Zamkową 25/6.
- No dziewczyny, jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. Osiedle kilkupiętrowych bloków, obok park, kiosk i inne sklepy.
- No nie no Gabi ... Szacun ... Myślałam, że będzie gorzej, a tutaj jak w bajce...
- Wiesz Kamcia ... U nas to rodzinne ... Ten wrodzony gust ...
- Taaa .... I skromność oczywiście - dodała ze śmiechem.
Nasi rodzice dzień wcześniej zrobili kurs z książkami, rzeczami potrzebnymi do mieszkania i częścią ciuchów. Dzisiaj miałyśmy tylko po dwie ogromne walizki wypełnione ubraniami. Całe szczęście była winda. Szybko dostaliśmy się na nasze piętro i weszliśmy do mieszkania.
- Wow ! Super urządzone ... Tak nowocześnie ... Podoba mi się tu - trajkotała Kam.
- Dobra laski. Ja już muszę lecieć. Powiedziałem Pati, że długo nie będę siedział. Trzymajcie się. Pa.
- Hej. Pozdrów Patkę !
- Ok.
Wyszedł, a my zabrałyśmy się za wypakowywanie rzeczy. Najpierw kuchnia, salon, sypialnie, łazienka, przedpokój ... Po prawie czterech godzinach wszystko było na swoim miejscu.
- O jeju ... Ale się zmęczyłam ... - opadłam na kanapę w salonie.
- No ja też. Głodna jestem. Mamy coś do jedzenia ?
- Niestety... Pójdę coś kupić, a wieczorem pojedziemy na zakupy.
- Ok. To czekam.
Wzięłam portfel i wyszłam. Szybko zbiegłam po schodach, bo nie chciało mi się czekać na windę. Znalazłam ,,Żabkę" i weszłam po zakupy. Kupiłam składniki potrzebne na spaghetti. Gdy już zapłaciłam i wyszłam ze sklepu szybko pokonałam odcinek do mieszkania. Kiedy już miałam chwycić za klamkę, drzwi z nagle się otworzyły, a ja padłam na ziemię.
- O Boże ! Przepraszam Cię bardzo ! Nic ci się nie stało ? - wysoki mężczyzna z przerażeniem w oczach kucnął obok i przyglądał mi się badawczo cały czas przepraszając.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. Jeszcze żyję.
- Na pewno ? Może zawieźć cię do szpitala ?
- Nie, nie trzeba. Jest ok. Dzięki.
- Naprawdę cię przepraszam - pomógł mi wstać, był naprawdę wysoki, bo musiałam zadzierać głowę do góry jak na niego patrzyłam. Mimo moich 180 cm wzrostu czułam się przy nim jak kurdupel - Byłem trochę zdenerwowany. I tak jakoś wyszło.
- Nie ma sprawy. Nic mi nie jest. - Uśmiechnęłam się do niego, spojrzałam w jego niebieskie oczy i aż nie mogłam oderwać od nich wzroku ... - Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Przyjaciółka czeka na mnie w mieszkaniu .... Do widzenia.
- Do zobaczenia - odpowiedział z mega wielkim uśmiechem i poszedł w swoją stronę.
Weszłam rozkojarzona do mieszkania nic nie mówiąc Kam o tej sytuacji. Byłam w szoku, że mogłam z NIM porozmawiać. I mimo guza na czole do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy.
No i mamy prolog ! :) Nic nie obiecuję, ale rozdziały prawdopodobnie będą się pojawiać codziennie lub co dwa dni (bynajmniej jeszcze do końca wakacji):) Ale pierwszy rozdział już jutro !
Zapraszam do czytania i komentowania.
Będę się podpisywać Zibimada :)
Więc ? Do jutra :D
Ps. Jak chcecie być informowane o nowych postach lub chcecie popisać zapraszam na gg - 46619307 :)
- No przecież i tak jedziemy autem ! Czego się wkurzasz ?! - powoli schodziła na dół.
- Nie no spoko. Tylko przypominam Ci, że Hubert nas zawozi !
- Twój braciszek mnie lubi. Mi wszystko wybaczy.
Pokręciłam głową z rozbawieniem i wyszłam z jej rodzinnego domu. Skierowałam się szybko do auta Huberta i rozsiadłam wygodnie na miejscu pasażera. Na Kamę czekaliśmy jeszcze jakieś 10 minut. W wesołych humorach udaliśmy się w drogę do Rzeszowa.
- Kama ? A ty co będziesz studiować ? - spytał mój brat.
- Psychologię. Miałam iść na dziennikarstwo, ale jednak wybrałam psychologię. Zawsze mnie to kręciło - zaczęła nawijać jak szalona.
- Brat ? Zatrzymasz się na Orlenie ? Potrzebuję kofeiny.
- Ok. Mówisz i masz.
Kupiłam trzy kawy i jakieś batony. Wróciłam do samochodu i ruszyliśmy w dalszą drogę. Z Katowic do Rzeszowa wcale nie jest daleko. Jechaliśmy ponad 2 godziny. Hubert bez problemu znalazł ulicę Zamkową 25/6.
- No dziewczyny, jesteśmy na miejscu.
Wysiadłam z auta i rozejrzałam się dookoła. Osiedle kilkupiętrowych bloków, obok park, kiosk i inne sklepy.
- No nie no Gabi ... Szacun ... Myślałam, że będzie gorzej, a tutaj jak w bajce...
- Wiesz Kamcia ... U nas to rodzinne ... Ten wrodzony gust ...
- Taaa .... I skromność oczywiście - dodała ze śmiechem.
Nasi rodzice dzień wcześniej zrobili kurs z książkami, rzeczami potrzebnymi do mieszkania i częścią ciuchów. Dzisiaj miałyśmy tylko po dwie ogromne walizki wypełnione ubraniami. Całe szczęście była winda. Szybko dostaliśmy się na nasze piętro i weszliśmy do mieszkania.
- Wow ! Super urządzone ... Tak nowocześnie ... Podoba mi się tu - trajkotała Kam.
- Dobra laski. Ja już muszę lecieć. Powiedziałem Pati, że długo nie będę siedział. Trzymajcie się. Pa.
- Hej. Pozdrów Patkę !
- Ok.
Wyszedł, a my zabrałyśmy się za wypakowywanie rzeczy. Najpierw kuchnia, salon, sypialnie, łazienka, przedpokój ... Po prawie czterech godzinach wszystko było na swoim miejscu.
- O jeju ... Ale się zmęczyłam ... - opadłam na kanapę w salonie.
- No ja też. Głodna jestem. Mamy coś do jedzenia ?
- Niestety... Pójdę coś kupić, a wieczorem pojedziemy na zakupy.
- Ok. To czekam.
Wzięłam portfel i wyszłam. Szybko zbiegłam po schodach, bo nie chciało mi się czekać na windę. Znalazłam ,,Żabkę" i weszłam po zakupy. Kupiłam składniki potrzebne na spaghetti. Gdy już zapłaciłam i wyszłam ze sklepu szybko pokonałam odcinek do mieszkania. Kiedy już miałam chwycić za klamkę, drzwi z nagle się otworzyły, a ja padłam na ziemię.
- O Boże ! Przepraszam Cię bardzo ! Nic ci się nie stało ? - wysoki mężczyzna z przerażeniem w oczach kucnął obok i przyglądał mi się badawczo cały czas przepraszając.
- Nie, nie. Wszystko w porządku. Jeszcze żyję.
- Na pewno ? Może zawieźć cię do szpitala ?
- Nie, nie trzeba. Jest ok. Dzięki.
- Naprawdę cię przepraszam - pomógł mi wstać, był naprawdę wysoki, bo musiałam zadzierać głowę do góry jak na niego patrzyłam. Mimo moich 180 cm wzrostu czułam się przy nim jak kurdupel - Byłem trochę zdenerwowany. I tak jakoś wyszło.
- Nie ma sprawy. Nic mi nie jest. - Uśmiechnęłam się do niego, spojrzałam w jego niebieskie oczy i aż nie mogłam oderwać od nich wzroku ... - Przepraszam Cię, ale muszę już iść. Przyjaciółka czeka na mnie w mieszkaniu .... Do widzenia.
- Do zobaczenia - odpowiedział z mega wielkim uśmiechem i poszedł w swoją stronę.
Weszłam rozkojarzona do mieszkania nic nie mówiąc Kam o tej sytuacji. Byłam w szoku, że mogłam z NIM porozmawiać. I mimo guza na czole do końca dnia uśmiech nie schodził mi z twarzy.
No i mamy prolog ! :) Nic nie obiecuję, ale rozdziały prawdopodobnie będą się pojawiać codziennie lub co dwa dni (bynajmniej jeszcze do końca wakacji):) Ale pierwszy rozdział już jutro !
Zapraszam do czytania i komentowania.
Będę się podpisywać Zibimada :)
Więc ? Do jutra :D
Ps. Jak chcecie być informowane o nowych postach lub chcecie popisać zapraszam na gg - 46619307 :)
piątek, 16 sierpnia 2013
Bohaterowie
Gabrysia Wiśniewska - 22-letnia, wysoka blondynka. Mieszka w Rzeszowie wraz ze swoją
przyjaciółką Kamilą. Studentka fizjoterapii. Kocha siatkówkę. Kibicuje Polskim siatkarzom.
Kamila Przybylska - najlepsza przyjaciółka Gabrysi. Studiuje psychologię. Uwielbia siatkówkę. Wraz z przyjaciółką kibicuje siatkarzom.
Bartosz Kurek - polski siatkarz, grający na pozycji przyjmującego. Reprezentant Polski i zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.
Zbigniew Bartman - polski atakujący. Reprezentant Polski i Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.
oraz: Reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn
Zawodnicy Asseco Resovvi Rzeszów
Od razu informuję, że to opowiadanie jest wytworem mojej wyobraźni.
Prolog pojawi się już wkrótce.
Zapraszam do czytania !
przyjaciółką Kamilą. Studentka fizjoterapii. Kocha siatkówkę. Kibicuje Polskim siatkarzom.
Kamila Przybylska - najlepsza przyjaciółka Gabrysi. Studiuje psychologię. Uwielbia siatkówkę. Wraz z przyjaciółką kibicuje siatkarzom.
Bartosz Kurek - polski siatkarz, grający na pozycji przyjmującego. Reprezentant Polski i zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.
Zbigniew Bartman - polski atakujący. Reprezentant Polski i Zawodnik Asseco Resovii Rzeszów.
oraz: Reprezentacja Polski w piłce siatkowej mężczyzn
Zawodnicy Asseco Resovvi Rzeszów
Od razu informuję, że to opowiadanie jest wytworem mojej wyobraźni.
Prolog pojawi się już wkrótce.
Zapraszam do czytania !
Subskrybuj:
Posty (Atom)