Powoli się odwróciłam i zauważyłam idącego w naszym kierunku Adriana. Zapaliła się u mnie iskierka nadziei, że zrozumiał, że da sobie pomóc.
- Na początku chcę Cię przeprosić. Wiem, ze to wszystko moja wina, nie powinienem Kam dawać tych kwiatów, długo się wahałem, ale chciałem się po prostu zemścić... W więzieniu trafiłem na złe towarzystwo, oni mnie buntowali i stałem się taki jak oni ... Ale mi to nie pasuje, mi to wręcz przeszkadza... Nie chcę tak żyć ... A wiesz co jest najgorsze ? Że nie wiem co mam z tym wszystkim robić ... To mnie boli najbardziej ...
- Adrian błagam ... Po to tu jestem. Daj sobie pomóc, otwórz się. Zacznij nowe życie. Spróbujmy wszyscy zapomnieć o przeszłości ... Wiem, ze to nie będzie łatwe, ale musisz walczyć. Zrobię wszystko, pomogę Ci. Ale to Ty musisz dać sobie pomóc.
- Wiem... Zrobię wszystko. Naprawdę. Będę lepszy, zobaczysz - podeszłam do niego i z całej siły przytuliłam.
- Najważniejsze, abyś zapomniał o starym, złym towarzystwie. I poznał jakieś nowe. Musisz też znaleźć pracę, to Ci ułatwi sytuacje.
- No tak ... A co z mieszkaniem ?
- Zostaniesz w Rzeszowie. Na razie zamieszkasz u mnie ...
- Nie ... A Kama ? - spytał przestraszony.
- Kama też chce Ci pomóc, więc o nią się nie martw. Tylko będziesz musiał ją za wszystko przeprosić.
- A jak mi nie wybaczy ? W końcu ma prawo...
- Zaufaj mi. Nie poznałeś jeszcze Bartka, mojego chłopaka. Bartek, to Adrian - mój brat, Adrian, to jest Bartek - mój chłopak - uścisnęli sobie dłonie i zaczęli rozmawiać. Najpierw byli bardzo niepewni w tej rozmowie, ale gdy już znaleźli wspólne tematy, to wszystko się rozkręciło. Spacerkiem szliśmy do mieszkania.
Gdy już tam dotarliśmy, chłopaki usiedli w salonie, a ja poszłam zrobić coś do picia. Przyniosłam herbatę i ciasto. Cały czas obserwowałam brata, który rozmawiał, śmiał się i był całkiem inny. Nawet nie zauważyli kiedy wyszłam z salonu. W swoim pokoju usiadłam na parapecie i wybrałam numer do Huberta. Odebrał po kilku sygnałach.
- No hej siostra. Co tam ?
- Cześć brat. Muszę ci coś powiedzieć.
- No to dawaj.
- Adrian jest u mnie ... - nastała chwila ciszy.
- Jak to ? - nie mógł w to uwierzyć.
- Normalnie. Hubert. On chce się zmienić. Dał mi sobie pomóc. Musisz tu przyjechać i pokazać mu, że ma twoje wsparcie.
- Ale kiedy ?
- Nie wiem. Jak znajdziesz czas to wpadaj. Mszę kończyć. Kocham Cię. Pa.
Zakończyłam połączenie i wybrałam numer do Zbyszka.
- Halo ? - odezwał się głos po drugiej stronie.
- Cześć Zibi. Jak tam Kamila ?
- Jest dobrze. Lekarz powiedział, że jak wszystko będzie dobrze, to jutro ją wypiszą.
- To świetnie ! A gdzie ty teraz jesteś ?
- Ja ? No właśnie wchodzę do mieszkania, a co ?
- Zaraz tam będę - oznajmiłam i się rozłączyłam.
Weszłam do salonu i poinformowałam chłopaków, że idę na chwilę do Zbyszka.
Wbiegłam szybko po schodach i zapukałam do drzwi. Otworzył mi i zaprosił do środka.
- O co chodzi ? Napijesz się czegoś ?
- Może wody. Chciałam porozmawiać o Kamili.
- A dokładniej ???
Wzięłam głęboki oddech i zaczęłam mówić.
- Chodzi o to, że jest u mnie mój brat. Doszłam do wniosku, że mieszkanie oddam jemu... Sama przeprowadzę się do Bartka, bo kiedyś mi to proponował, ale nie było na to czasu. Kiedy Adrian, mój brat, zamieszka u mnie, to na pewno nie będziesz chciał aby Kam tam mieszkała. Mam rację ?
- No masz.
- No. Wiem, też, bo Kamila mi mówiła, że chcesz aby ona z tobą zamieszkała, ale ona nie chce abym została sama. No ale skoro ja się wyprowadzam, to ona również może.
- No tak.
- No właśnie, więc teraz pójdziemy do nas ją spakować, przyniesiemy jej rzeczy tutaj i jutro ją tu przywieziesz.
Siedział przez jakiś czas w ciszy, ale w końcu się odezwał.
- Jejku ! Ty jak coś wymyślisz, to zawsze jest genialny pomysł - ucieszył się, a ja z nim.
Zeszliśmy na dół aby spakować jej rzeczy. W salonie chłopaki nadal zawzięcie rozmawiali, na co tylko się uśmiechnęłam, bo Adrian już poznał nową osobę, z którą dobrze mu się rozmawia.
Zaprowadziłam Zibiego do salonu i zapoznałam z bratem. Mieliśmy pakować jej rzeczy, no ale kiedy ZB9 usłyszał, że rozmawiają o motoryzacji, a głównie o motocyklach, to dosiadł się do niech i wkręcił w rozmowę.
Pokręciłam tylko głową i sama poszłam pakować rzeczy Kam.
Zajęło mi to prawie 3 h, a kiedy wyszłam z salonu, to chłopaki nadal rozmawiali.
- Ja nie chcę wam przeszkadzać, ale dochodzi już pierwsza. A dzisiaj macie jeszcze trening.
- Pierwsza ?! No ty chyba sobie żartujesz ! Czemu nam nie powiedziałaś ? - oburzył się Zibi.
- Bo robiłam to, co ty miałeś robić.
- Ojjj ... Przepraszam. Zapomniałem.
- Dobra. Idźcie już spać, bo dostanę opiernicz od trenera.
- Ok. Do jutra ! A w sumie do dzisiaj - dodał Zibi i wyszedł z mieszkania.
Popatrzyłam się na Adriana i Bartka. Po pięciu minutach zorientowali się, że to się tyczy również ich.
Kiedy każdy z nas wziął już prysznic, położyliśmy się do łózek i zasnęliśmy.
Cześć Wam i PRZEPRASZAM ! :(
Naprawdę długo mnie tutaj nie było, ale kiedy tylko usiadłam przy laptopie i miałam coś napisać to nie mogłam skleić żadnego sensownego zdania :( Do tego dochodzi masa nauki :( Za miesiąc egzaminy, więc jest coraz mniej czasu na inne rzeczy :(
Pozostaje też sprawa komentarzy. Kiedy wchodziłam na bloga, to smutno mi się robiło kiedy ich nie widziałam. Myślałam sobie wtedy, że nie podoba Wam się to co piszemy razem z Limonkową.
Ten rozdział cały napisałam ja, bo u niej wena również wyjechała na wakacje... Tak mi się wydaje :(
No ... To by było na tyle.
Mam nadzieję, że pojawią się tu jakieś komentarze z opinią i zachętą do dalszego pisania. Bo bez nich, musze przyznać, będzie ciężko.
Pozdrawiamy :)
Zibimada & Limonkowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz