Następnego dnia Kamę przewieźli na salę gdzie leżała wcześniej.Siedzieliśmy wszyscy razem wokół jej łóżka, gdy odezwał się Bartek.
- Ej, Zbyszek idź coś zjedz bo od wczoraj nic w ustach nie miałeś.
- Skąd wiesz?- zapytał Zibi
- Bo wczoraj byłeś i spałeś u nas!
- No to Bartek idź z nim, a ja zostanę z Kamą.-powiedziałam. Po chwili chłopaki wstali i poszli do szpitalnego bufetu. Siedziałam przez ten cały czas z Kamilą, gdy nagle usłyszałam.
- Zbyszek....Zbyszek....
To była Kama.
- Ale Zbyszka tu nie ma.-odpowiedziałam i nie wiedziałam czy wołać lekarza czy nie.
- A gdzie jest?...
- A myślisz że dzięki komu żyjesz?
Popatrzyła na mnie wzrokiem typu ''co się stało?''
- No bo miałaś przeszczep serca i nie było dawcy, a Zibi mógł ci pomóc i..i..
Kama ze łzami w oczach popatrzyła na mnie, a ja szybko powiedziałam.
- No głupia jesteś! Przecież żartowałam! Poszedł coś zjeść !-w tym momencie w drzwiach do sali stanął Zbyszek.
- Jesteś idiotką - powiedziała Kam, ale za chwilę się zaśmiała - No ale i tak cię kocham - przytuliłyśmy się.
W tym momencie Zibi zauważył, że Kamila się wybudziła. Szybko do niej podbiegł i mocno przytulił.
- Kochanie ... Tak się bałem.
- Pójdę po lekarza - powiedziałam chyba sama do siebie, lecz po chwili obok mnie szedł już Bartek.
- Mówiłem, że wszystko będzie dobrze - pocałował mnie - Trzeba tylko wyjaśnić kto przyniósł te kwiaty ...
- Ja wiem kto to zrobił - powiedziałam twardo, a Bartka zamurowało.
- Co ? Kto ? - dopytywał.
- Mój brat.
- Hubert ? A niby czemu on ? Przecież opowiadałaś mi, że przyjaźnicie się.
- Nie ten. Drugi brat.
Teraz całkiem go zamurowało i we wszystkim się pogubił. Widząc jego zdezorientowanie, kontynuowałam.
- Mam dwóch braci. Huberta i Adriana. Z Hubertem jesteśmy, jakby to powiedzieć, najlepszym rodzeństwem pod słońcem. Chociaż zdarzają się również te gorsze dni. A Adriana ... To jakby to powiedzieć ... Wsadziłam do więzienia ...
- Zaraz, zaraz ... Czegoś tu nie rozumiem ... Jesteś policjantką ?
- Noo ... Nie do końca ... Może w tamtym momencie bawiłam się w policjantkę. Handlował narkotykami, sam je brał rzecz jasna, a ja nie mogłam na to patrzeć. Musiałam coś z tym zrobić, więc go wydałam glinom.
Chwilę staliśmy w ciszy i patrzyliśmy na siebie.
- On chce się zemścić.
- A co z tym wszystkim wspólnego ma Kamila ? Bo już całkowicie się pogubiłem.
- Jesteśmy przyjaciółkami. Jest dla mnie jak siostra, której nigdy nie miałam. Kiedyś się pokłócili, ogólnie to oni się nigdy nie lubili. A Kama pomogła mi go wsadzić za kratki ... Dobra. Chodźmy po tego lekarza. Porozmawiamy o tym kiedy indziej.
Tak jak powiedziałam, tak też zrobiliśmy. Kiedy lekarz ją zbadał i stwierdził, że wszystko jest już w porządku, zostawiliśmy Kamilę i Zbyszka samych, a sami pojechaliśmy do domu. Usiadłam w salonie i uzupełniałam papiery z Resovii, a Kurek przyrządzał coś do jedzenia.
Po jakimś czasie usiadł obok i się we mnie wpatrywał.
- Co ? - spytałam, nie rozumiejąc o co chodzi.
- Nic. Możemy dokończyć tą rozmowę ze szpitala ? - wiedziałam, ze o to zapyta.
- Co chcesz wiedzieć ?
- Wszystko...
- Nie lubię o tym mówić ... To było Dwa lata temu. Jak zwykle trzasnął drzwiami i gdzieś wyszedł. Wszyscy byliśmy już przyzwyczajeni do takiego zachowania, ale mnie to najbardziej zaczynało irytować i byłam ciekawa gdzie chodzi, co robi, z kim ... Poszłam z Kamilą, śledziłyśmy go ... Dotarłyśmy do jakiejś opuszczonej kamienicy na obrzeżach miasta. Widziałyśmy jak daje coś kumplowi, a ten jemu ... Kam robiła zdjęcia ... Nie poszłyśmy z tym od razu na policję. Odczekałyśmy kilka dni. To się powtarzało. Pewnego dnia, kiedy byłam pewna, że wyszedł na dłużej, poszłam do jego pokoju i wszystko przeszukałam ... Znalazłam narkotyki, wszystko spakowałam do woreczka i zadzwoniłam na policję. Przyjechał jakiś komisarz, auto miał nieoznaczone, więc Adrian nie zorientował się, że w naszym domu jest policja. Aresztowali go, a mi powiedzieli, że narkotyki to nie był jego jedyny problem ... Rodzice i Hubert byli w szoku, ale jednocześnie byli wdzięczni, że to zrobiłam. Raz go odwiedziłam. Było ok, powiedział, że żałuje, że się poprawi. Na następnym widzeniu był już całkiem inny. Nie chciał za bardzo ze mną rozmawiać, tłumaczyłam mu, że to dla jego dobra, ale to było na nic. Dowiedział się, że Kamila mi pomagała. Wpadł w furię, zrobił się agresywny i policja zabroniła wizyt ... To wszystko przez to, że wpadł tam w złe towarzystwo. A teraz ? Próbuje się na nas zemścić. Wiedział, że Kamila ma alergię na goździki to była jego wina. Chociaż jak na razie do mnie się nie odezwał, tylko nachodzi Kam, co mnie bardzo dziwi i martwi, bo on jej nienawidził...
- Musimy coś z tym zrobić. Przecież tego tak nie można zostawić. On może wam coś zrobić...
- Wiem, że on nie odpuści i nie rozumiem do czego on zmierza ... A ja chcę mu nadal pomóc ... Chcę go z tego wyciągnąć, tylko nie wiem jak. Pomóż mi ...
- Zrobię co tylko się da ... Ale to nie będzie proste ...
- Wiem ...
Zjedliśmy obiad i poszliśmy na spacer. Chodziliśmy już tak jakąś godzinę, gdy w pewnym momencie zauważyłam Adriana. Powiedziałam to Bartkowi i powoli do niego poszliśmy.
- Adrian ...
Odwrócił się gwałtownie i mierzył nas wzrokiem.
- Czego chcesz ? Wsadzić mnie znowu do paki ?! Jeśli tak, to idź już sobie.
- Adrian zrozum ! Chcę ci pomóc, ale ty stawiasz jakieś przeszkody ! - nie wytrzymałam.
- Wydanie mnie, też było pomocą ?!
- Tak ! Bo gdybym nie zareagowała, to stoczył byś się całkiem na dno ! Dlaczego ty wszystko utrudniasz ...? Rozejrzyj się ... Każdy wyciąga do Ciebie pomocną dłoń, ale ty wszystkich odtrącasz ... Sam sobie nie dasz rady ... Ranisz innych, czerpiąc z tego przyjemności - wiedziałam, że trafiłam w czuły punkt, ale dopiero się rozkręcałam, była okazja, aby mu wszystko wygarnąć - Większość ludzi się już od ciebie odwróciła, w tym przyjaciele, rodzina, a ty nadal nie chcesz dać sobie pomóc. Nikt już nie ma siły. Spójrz na swojego przyjaciela, który był taki sam jak ty. Zrozumiał wszystko, dał sobie pomóc, a teraz buduje wspaniałą rodzinę ... Co ty chcesz przez to udowodnić, bo już nie rozumiem ? Dobrze wiedziałeś, że Kamila jest uczulona na te kwiaty, a mimo wszystko je tam zaniosłeś. Spójrz na rodziców. Wiesz jak oni się czuli gdy się o wszystkim dowiedzieli ? Nie, nie wiesz i pewnie nie chcesz wiedzieć, bo po co ? Lepiej jest krzywdzić i zadawać ból - wyciągnęłam kartkę i długopis, napisałam swój numer i położyłam obok niego na ławce - Jak zmądrzejesz i dasz sobie pomóc, zadzwoń.
Bez żadnego pożegnania odwróciłam się i razem z Bartkiem ruszyliśmy w drogę powrotną do mieszkania gdy nagle usłyszeliśmy.
- Zaczekaj ! ...
Witam Was ! :*
Od razu przepraszam, bo zawaliłam na całej linii :(
W ostatnim czasie zaniedbałam wszystko :( Po prostu nie umiałam się do niczego zabrać i jest mi z tym bardzo źle :(
Mam nadzieję, że mi wybaczycie ?
Może przejdźmy do weselszych informacji ? :)
Na IO mamy dwa złota ! :D Jutro Sztafeta i Skoki, więc wszyscy zasiadają przed tv i trzymają kciuki ! :)
KOMENTARZE MILE WIDZINE :P
Zibimada & Limonkowa
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz