Od śmiesznej sytuacji na basenie minęło raptem kilka dni. Dzisiaj Kamila ma urodziny. Musiałam ją wygonić z domu, aby przygotować przyjęcie niespodziankę. Nie wiem jakim cudem, ale udało mi się ją wygonić na cały dzień na zakupy. We wszystkim mieli mi pomóc chłopacy. Zibi i Igła mieli się zająć zakupami. Bartek, Pit i Kosa mieli mi pomóc w dekorowaniu i pozostałych sprawach.
Zbyszek i Krzysiu po kilku godzinach pojawili się z zakupami. Kiedy ich zobaczyłam i ile razy obracali na dół po resztę toreb doznałam szoku.
- Yyy... Przepraszam was bardzo, ale czy tego czasami nie jest za dużo ? - spytałam zdziwiona.
- No nieee ... Tak sobie właśnie myślę, czy tego nie będzie za mało - głośno zastanawiał się Igła.
Zrobiłam tak zwanego face palma i w milczeniu poszłam do kuchni zrobić sałatkę i dokończyć tort.
- Wow ! Ty to zrobiłaś ? - wpadł do kuchni Zibi.
- No. A co ? O ! Zapomniałabym ! Co masz na prezent dla Kamy ?
- Pieska - wyszczerzył się, a ja zakrztusiłam się wodą.
- Boże jakie to słodkie ! Bartek ! Bartek no chodź tu ! - kiedy poszukiwany zjawił się obok nas, zaczęłam - Ty weź przykład ze Zbysia ! Wiesz co on kupił dla Kamili na urodziny ? Wiesz ? Pieska ! Jejku jakie to romantyczne !
- To ja może ze Zbyszkiem już pójdę, do salonu. Ustroimy, dokończymy. Chodź Zbych.
No i zostałam sama. Usłyszałam muzykę z salonu i zaczęłam się krzątać po kuchni. Zrobiłam masę, upiekłam biszkopt i zaczęłam układać warstwy. Końcowy efekt był powalający. Tort wyszedł piękny. Gdy już napatrzyłam się na ciasto, zaciekawił mnie ten piesek. A konkretnie jaka to rasa więc poszłam do salonu i rzuciłam do Zbyszka:
- Eeeeeej ! Zibi! Gdzie jesteś?!- cały czas krzyczałam gdyż go nie widziałam.
Po chwili zorientowałam się że Zbyszek stoi za mną i patrzy na mnie dziwnym wzrokiem.
- Gabi co ty się tak drzesz ? Słuch mam jeszcze dobry także jak będę stał niecały metr koło ciebie to TAK NIE KRZYCZ!- ostatnie słowa wykrzyczał mi do ucha.-A tak w ogóle to co chciałaś ?
- Chciałam zobaczyć pieska- powiedziałam z miną dziecka które ma zaraz dostać cukierka.
- To zobacz, siedzi w tym wielkim kartonie koło drzwi.
- Okej, idę.
Podchodzę we wskazane miejsce, otwieram karton....... i nic tam niema. Poirytowana kłamstwem pana Zbigniewa idę do ochrzanić.
- Czemu mnie kłamiesz w żywe oczy ?. Zapytałam
- Ja Cię nie kłamię przecież tam jest , chodź pokarzę ci.
No i poszłam za nim. Otwiera karton i wielkie zdziwienie....... nie ma tam nic.
-No gdzie on jest?! Ej chłopaki gdzie jesz piesek ?
Ale w pokoju nikogo nie ma. Razem z Bartmanem postanowiliśmy obejść całe mieszkanie i ich znaleźć .
- Dobra ja idę do kuchni i przed blok a ty poszukaj w łazience i w pokojach.- rozkazałam.
- Ok.
Poszłam do pomieszczenia z którego niedawno wróciłam . Nie ma nikogo. Ubieram się, schodzę na dwór i patrzę ..... a tam wszyscy stoją i patrzą jak mały piesek załatwia swoją potrzebę pod drzewkiem.
- Ej co wy tu robicie? Mieliśmy przygotować wszystko na górze!- wkurzona już krzyczałam.
- Pilnujemy pieska- odpowiedzieli wszyscy chórem.
- Weźcie się ogarnijcie ! Prosiłam Was o coś, tak ?!
- Noo ...No, ale .. - zacinał się Pit.
- No co ? Marsz na górę ! Macie godzinę na udekorowanie salonu, a ja biorę pieska.
Tak jak powiedziałam, tak też zrobiłam. Piesek był naprawdę słodki. Wróciłam do mieszkania i przekazałam go Zibiemu, a ten popatrzył na mnie podejrzliwie.
- O co ci chodzi ? Co się tak na mnie patrzysz ?
- Gdzie on był ?
- Załatwiał swoją potrzebę, a te tłumoki - wskazałam na wchodzących do mieszkania chłopaków - bacznie się temu przyglądali.
- Aaaa ... No to ja go dam do twojej sypialni, on i tak pewnie zaraz zaśnie.
- Ok - rzuciłam odchodząc do salonu nadzorować postępy chłopaków.
- Jak wam idzie ? Wiecie, że nikt wam nie pomorze ?
- Musisz nam to przypominać na każdym kroku ? To nas jeszcze bardziej dobija - odparł naburmuszony Igła.
- Gdybyście się nie obijali wszystko byłoby skończone.
- No. Najlepiej wszystko zwalić na nas.
- Czas mija - odpowiedziałam i wyszłam ogarnąć kuchnię.
Po 30 minutach kuchnia już lśniła, a salon był prawie gotowy. Poszłam wziąć szybki prysznic i ubrałam się w turkusową sukienkę i kremowe szpilki. Wyszłam z pokoju i poszłam do chłopaków. Kiedy Bartek mnie zobaczył, aż mu się oczy zaświeciły. Stwierdziłam, że się z nim podroczę i przeszłam koło niego obojętnie. Ten nie wiedział co zrobić, więc poszedł za mną. Rozstawiłam napoje i przekąski. Z lodówki wyciągnęłam tort i postawiłam go na kuchennym blacie.
- Dlaczego mnie ignorujesz ? - Bartek przybliżył się do mnie i objął ramionami, a ja nadal byłam nieugięta. Obrócił mnie w swoją stronę i na ustach złożył delikatny pocałunek. Oderwałam się od niego, uśmiechnęłam się i poszłam do salonu.
Wszyscy już byli, a Kamili jak nie było, tak nie ma. Kiedy usłyszeliśmy odgłos kluczy w zamku, zgasiliśmy światło i cicho siedzieliśmy.
- Gabi ??? Jesteś w domu ? - kiedy odpowiedziała jej tylko cisza, chyba się zdenerwowała - Kłamczucha jedna. Wygoniła mnie z domu ciul wie po co, a teraz ... - w tym samym momencie szła w stronę salonu i zapaliła światło.
- NIESPODZIANKA !!! - stała tak na środku korytarza i nie mogła w to uwierzyć.
- O rany ... Pamiętaliście. Dziękuję wam. Niezłego masz bajera przyjaciółeczko - uściskaliśmy się i złożyłam jej życzenia.
- A teraz pomyśl życzenie i zdmuchnij świeczki - zrobiła to co powiedziałam i wtedy każdy zaczął jej składać życzenia.
Impreza szybko się rozkręciła. Wszyscy bawili się w najlepsze. Kiedy siedziałam i gadałam z Iwoną przypomniał mi się piesek.
- Zibi. Zbyszek ! No Zbychu no ! - ten zdezorientowany odnalazł mnie wzrokiem i niechętnie podszedł - Piesek ! - popatrzył się na mnie jak na idiotkę.
- Jaki piesek ?
- Twój prezent dla Kamy .
- O rany! Zapomniałem !
Pobiegł szybko do mojego pokoju z zamiarem przyniesienia prezentu. Gdy otworzył drzwi podszedł do szczeniaczka który siedział na łóżku.
- No chodź tu maluszku. Poznasz swoją panią. A co tu taka plama? -zapytal Zbyszek widząc sredniej wielkości plamę na łóżku Gabi.-ej mały tylko nie mów Gabi że to ty - dodał już trochę ciszej .
Wyszli z pokoju i od razu mnie zatrzymali kiedy chciałam tam wejść.
- Ej ! To mój pokój tak ?! Chciałabym tam wejść !
- A co ? Nie chciałabyś zobaczyć jak twoja przyjaciółka dostaje pieska ?
- No ... Dobraaa .... Idę - poczłapałam za nim do gości i czekałam na rozwiniecie akcji.
Zibi poprosił Kamilę, aby do niego podeszła. Ta lekko zdziwiona zrobiła to o co prosił i czekała aż coś powie.
- No, bo wiesz. Chyba tylko ty nie dostałaś ode mnie prezentu- powoli wyciągnął zza pleców pieska i trzymał go przed nią.
- To dla mnie ? Jejku ! Dziękuję ci bardzo ! - wzięła pieska i zaczęła się nim zachwycać.
- Nie no Zbychu. Super pomysł z tym pieskiem. Teraz nie będzie zwracała na Ciebie uwagi - poklepał go po ramieniu Igła.
Oczami Kamili:
Rano obudziłam się obok Zbyszka i lekko bolała mnie głowa. Obróciłam się i ujrzałam stojącego obok łóżka Miśka.
- Co tam psiaku ? - przechylił lekko główkę i zaskomlał - No tak. Głodny jesteś.
Wstałam i powoli poszłam do kuchni. Rozejrzałam się po salonie i ruszyłam do kuchni. Jeszcze tam nie doszłam, a już zawróciłam. Co robi na kanapie śpiąca Gabi z Bartkiem ? Chwilę się zastanowiłam i stwierdziłam, że nie będę się nad tym zastanawiać, ale wiem jedno, to były moje najlepsze urodziny w życiu. Kiedy tak szukałam karmy, obudziłam wszystkich domowników.
- Nie dasz się ludziom wyspać ? - spytała z pretensją w głosie Gabi.
- Nie, nie dam. Bo pan Zbigniew, kiedy kupował tego psiaka, mógł też pomyśleć o jakiejś karmie.
- No nie ma co jeść. Straszne. Daj mu jakieś resztki z wczoraj.
- Tsa ... Sałatki mu nałożę. Daj mi kluczyki. Pojadę do jakiegoś zoologicznego i kupię karmy.
Popatrzył się na mnie z lekkim przerażeniem. Ruszył do przedpokoju po kurtkę i wyciągnął z niej kluczyki. Ja w tym czasie zdążyłam się ubrać, a on nadal nie dał mi kluczyków.
- Tylko pamiętaj. Nie jedź za szybko, jak możesz to nie zmieniaj nic, nie pstrykaj ... - przerwałam mu, bo nie wytrzymałam.
- Za kogo ty mnie uważasz ? Przecież mam prawo jazdy !
- I dosyć długo nie jeździłaś - dodała Gabi jeszcze zaspana.
Zmierzyłam ją tylko wzrokiem, wyrwałam Zbyszkowi klucze i wyszłam z mieszkania trzaskając drzwiami.
Wsiadłam do auta i powoli odjechałam, bo była straszna mgła. Daleko nie pojechałam, bo zatrzymał mnie długi korek. Kiedy zauważyłam jakiegoś policjanta, spytałam się go co się stało. Dość poważny wypadek, więc został wyznaczony objazd, gdzieś obrzeżami Rzeszowa. Nie szalałam z prędkością, ale też nie jechałam za wolno. Była straszna mgła, a ja w takich warunkach nie lubię jeździć. Jako, że mamy już listopad, warunki drogowe nie sprzyjają kierowcą, a dodatkowo zaczął padać deszcz. W pewnym momencie z naprzeciwka prosto na mnie jechało rozpędzone auto i mnie oślepiło. Ostatnie co poczułam, to przenikliwy ból w czaszce. Potem była już tylko ciemność...
Oczami Zbyszka:
Próbowałem do niej dzwonić z kilkanaście razy. Co się z nią dzieje ? Przecież odebrałaby. Kiedy minęła już godzina, a ona nadal nie wracała, zacząłem się martwić na poważnie.
- Jeszcze jej nie ma ? - Bartek usiadł obok mnie na łóżku.
- No nie ... Nie wiem co się z nią dzieje. Nie odbiera telefonów. Nic.
Siedzieliśmy Tak przez jakiś czas w ciszy kiedy usłyszeliśmy krzyk Gabi.
- Zbyszek ! Zabiję cię !
Kiedy się skapnąłem o co chodzi spojrzałem przestraszony na Bartka, wtedy drzwi się otworzyły.
- To nie ja ! To Misiek !
- Nie zganiaj winy na psiaka. Trzeba było go pilnować !
- Najlepiej wszystko zgonić na mnie !
Spojrzała się na mnie i usiadła obok.
- Nie odbiera ? - spytała zmartwiona.
- Nie ... Coś się musiało stać ...
Wtedy zadzwonił telefon Gabi. Spojrzała na wyświetlacz, nieznany numer.
- Halo ? ... Tak. To ja ... Tak. To moja przyjaciółka. ... Coś się stało?....Co?!.....Zaraz będziemy !
-Gabi co się stało?- zapytali zaniepokojeni .
-Kamila miała wypadek. Musimy jechać do szpitala.
* W szpitalu*
Po tym jak wlecieliśmy do recepcji, pielęgniarka skierowała nas do sali i zawołała lekarza prowadzącego. Gdy mężczyzna przyszedł zaczął nam wszystko opowiadać.
-Bardzo mi przykro ale wasza koleżanka miała bardzo poważny wypadek i potrzebuje bardzo drogiej operacji........
Witamy Was !
Zibimada i Limonkowa :D
Rozdział wesoły i smutny zarazem ...
Co się będzie działo w kolejnych rozdziałach ?
Przekonacie się o tym już niebawem :)
A teraz zapraszamy do komentowania. Bo miło by było zobaczyć pod rozdziałem więcej niż dwa komentarze :P Pokażcie na co was stać :)
Miłego czytania i komentowania mam nadzieję :)
Limonkowa i Zibimada :*
Nie lubię was dziewczyny :((
OdpowiedzUsuńNie lubię, bo teraz mnie całkowicie w depresje wpędziłyście takim rozdziałem, a szczególnie jego końcówką. Tylko Was znaleźć, przełożyć przez kolano i dać parę klapsów w tyłek, bo wredne jesteście :P
Ale skoro ja słyszę, że współpraca się rozwija, to mnie to cieszy i czekam na następny :*
Rozdział świetny tylko teraz proszę o szybkie dodanie nowego, bo chcę się dowiedzieć co dalej :D Chciałabym, żeby nic się nie stało Kamili :p Żeby nadal żyłą :)
OdpowiedzUsuńGoooooooooooood i dla mnie bossskie czekam na wiecej i zapraszam do siebie na niespodzianke.
OdpowiedzUsuńhttp://siatkarski-zakochany-klaun.blogspot.com/2013/11/rozdzia-4-rozkosz.html